Pohoda festiwal 2011 cz.1

1
Dzień dobry Słowacjo! Jedziemy na Pohodę.
Pomysł na wyjazd równo tydzien po openerze był czystym spontanem. Maciek tylko powiedział – masz 5min na zdecydowanie się czy jedziesz czy nie. No i powiedziałem sakramentalne TAK ;). Najpierw autobusem do Bielska-Białej, a później wesołą ekipą samochodem do Trenczyna na Słowacji…
2
3 drzwiową Toyotą Yaris w 5 osób, każdy z plecakiem/walizką, śpiworem, karimatą, do tego bagaże podręczne i 3 namioty. Ale co się nie da, jak się da. Słowo o pogodzie – było ciepło, momentami ZA CIEPŁO, gorąco.
3
Wpisy bedą raczej opisywać co tam ciekawego na pohodzie i jak to się ma do openera. Zaczynamy od parkingu, można kupić osobny bilecik dla samochodu, na miejscu dostajemy nalepke na szybę i gotowe, możemy wjeżdżać, wyjeżdzać ile chcemy (ale w sumie nie ma po co). Na openerze płacimy za każdym razem kiedy wjeżdżamy na parking. Miejsca sporo, wszystko ładnie poukładane, w sumie nic ciekawego.
4
pole namiotowe po dwóch stronach festiwalu, bez spiny kto gdzie rozbija namiot, bez ludzi, którzy by nam mowili gdzie mamy postawić nasze domki. Masz ochotę rozbić się koło toitoia o 8 rano, kiedy wszyscy zajmują miejsce z przeciwnej strony? Proszę bardzo. Nawet książeczka festiwalowa przypomina o zachowaniu większych odstępów dla bezpieczeństwa przy ewakuacji :).
5
Ludzie na festiwalu są inni niż na ołpenerze. Tacy ciut bardziej wyluzowani. W czasię gorąca pomykają w strojach kąpielowych. Mało hipsterów. Jak powiedział nam jeden Słowak, ludzie przyjeżdżają tu po prostu dla pohody, dla zabawy, klimatu, a nie tylko na koncerty.
7
8
Piłeczką do celu i ktoś ląduje w wodzie. Chętnych na rzucanie i wpadanie nigdy nie brakowało.
9
Atrakcji jest sporo, za chwilkę o nich 😉
10
Temperatura czasami dokuczała, ale na środku festiwalu była spora dmuchawa i maszynka do bryzy widoczna na zdjęciu. Do tego wiatrak robił zdjęcia ludziom z rozdmuchanymi japkami, a kolesie w zamian rozdawali gumy do żucia ;). Poza tym beczkowozów (nowocześniejszych niż ten na focie ;D) z zimną, darmową pitną wodą bez ograniczeń. Nie do pomyślenia na openerze. (0,5l – 3zł na terenie openera). Strażacy polewający publikę wodą, ludzie z pistoletami na wodę. Wolonatriusze rozdający wodę na koncertach każdemu chętnemu (muszę dodawać, że za darmo?). Puste namioty, do cienia, albo schronienia się przed deszczem. Cud, miód malina.
10
I taka jeszcze krótka relacja, którą pisałem kilku osobom na facebooku
Możesz pić co chcesz i gdzie chcesz (byle bylo przelane do plastiku albo kartonu, puszki), nie jest dziwne kiedy ktos pod barierkami ładuje wódeczke z kolegami, aparat jaki chcesz, gdzie chcesz, byle bez flasha na koncertach, dużo scen, na kazdej sie cos dzieje. Masa atrakcji od jakichs popierdółek jak piłkarzyki, pingpong, bilard przez piłkę wodną, przeróżne dmuchańce, wesołe miasteczko, autodromy, frisbee, nowoczesne szczudla, latanie zdalnie sterowanymi samolocikami i cholera wie co jeszcze. Oczywiście większośc z tych rzeczy darmowa (poza karuzelami). Darmowe ciepłe prysznice, dużo miejsca na polu. Różne światełka dookoła, kolorowe flagi, pole słoneczników na środku festynu (do ktorego mozna wejsc ♥). Pijalnie herbat na dywanach z opcja pykania fajki wodnej. Wszystko jest tam mega ładne. Nawet sa toalety z cermaicznymi kibelkami dla Twojej wygody zamiast plastikowych tojków (chociaz te tez są, ale nawet niektore tojki MAJĄ ŚWIATEŁKA hehe). Płaci się w ojro, a nie jakimiś kuponami czy kartami. Dzięki temu zróżnicowanie cen jest spore. Często żarcie na gramy (nic nie pobije 100g bramboraka za 0,70 ojro). Możesz kupić sobie np wino (np litr za 4 ojro), plastkowe kieliszki tez dostaniesz, albo kompot i inne takie. Rano na polu namiotowym orkiestra jeździ na pace zabytkowego samochodu i przygrywa muzyke w stylu lat 20-30 coby wszystkich obudzić. Na niektorych scenach są trybuny żeby wszystko widzieć. Przeróżne namioty np jeden pełen gier planszowych, inny uczący myć zęby (szczoteczka gratis od nich), inny gdzie instruktor uczy tańczyć, jakies drinkbary, drinki i inne cuda. Możliwość kupienia świezych owoców i warzyw. Codziennie zajecia z jogi/relaksu dla chetnych (za friko oczywiscie). Wszedzie dookoła jarają trawkę i nikt na to nie zwraca uwagi. Darmowe wifi niemal wszędzie, a nie tylko w jakichs wybranych punktach jak na opku. Ludzie na koncertach tak stoja ze prawie zawsze mozna stac niemal pod samymi barierkami. Najgorsza czesc to publika, ktora slabo sie bawi (chociaz na dubstepach i drum n bassach wiksowali i to zdrowo) i czesto klaszcza i gwizdza w najmniej odpowiednim momencie, ale idzie to przezyc. Pole do frisbee z instruktażem też było. Można rano witać słonko, bo jest taki punkt w programie codziennie, a dla każdego kto przywitał słonko – kawa gratis! Potrzebujesz wrzątku? Idziesz na stoisko Zanussi tam w ramach pokazu sprzętu dostaniesz, a może i t-shirta Ci wyprasują. Tam sie nie da nudzic i rozkminiac co robic np do 16.

Zerkam jeszcze do festiwalowej książeczki, co tam ciekawego, darmowe kartki pocztowe w formacie A4 od słowackiej poczty, zorbing, chodzenie po linie, trampoliny bungee, wystawy fotografii (a nie jakaś książeczka za 100zł ;p), mnóstwo zabaw dla dzieci, których nie chce mi sie przepisywac. Zbierz 0,5m plastikowych kubków, a dostaniesz 0,5l piwa. Darmowe kafejki internetowe. Na prakingu mycie okien i odkurzanie samochodów. Zanussi oferuje jeszcze chłodziarki i zamrażarki, gdzie możesz zostawić jedzenie, mikrofalówki, a może chcesz zmierzyć radioaktywność swojego ciała? Też można. Do tego rowerowe taksówki na terenie festiwalu i mnóstwo innych. Ciężko to opisać, trzeba pojechać!

Zobaczymy co mi jeszcze przyjdzie do głowy w następnych wpisach 😉

Opek 2011 cz.4

1
Czyli ostatni wpis. Jak widać cały czas okołoopenerowy. Ciężko w sumie o coś innego, kiedy wnoszenie lustra na teren koncertów jest utrudnione.
Przy okazji tego zdjęcia muszę przyznać, że darmowy transport na openerze zasługuje na piątkę. Często, w miarę szybko, bez większych problemów, czasami ciasno, ale to normalka na takim festynie.
2
W oczekiwaniu na autobus. Po raz kolejny nuda (i głód) do godziny 16, a czesto i później, zmusza nas do odwiedzenia centrum.
3
i jedno z moich ulubionych zdjęć tej edycji. Spacer po Gdyni w stronę przegenialnej naleśnikarni. Tego trzeba spróbować osobiście.
4
koktajl do naleśnika
5
Koleżanki z naleśnikarni, które gdzieś zniknęły. Może zaglądają tutaj ;p?
6
No i powrót. Całkiem szybki, bo TYLKO 10h (ha ha). Polecam zakup biletów pkp przez neta, mega wygoda. Aż dziwne, że taki system działa w naszym kraju (prawdopodobnie działa tylko dla pociągów IC)
7
Czas w pociągu wypełniałem muzyką. Warta odnotowania jest logika pkp w numerowaniu wagonów – 22,21,3,6,18,20,15. No i to, że sporo osób miało wykupioną miejscówkę, która nie istniała. Kochane PKP.
8
No i tak skończył się festiwal. Największy, polski, lans i w ogóle. Zmęczony, ale w sumie szczęśliwy. Lineup, który wydawał się słaby okazał się całkiem ciekawy. Jak zwykle wszystkie minusy gdzieś tam się schowały w cieniu atmosfery i ludzi, którzy ją tworzyli. No właśnie, pozdro dla wszystkich, których spotkałem, piłem, bawiłem się itd. w sumie bez Was ten festyn byłby żałosny. Kocham was :D.
Nie byłem świadomy, że zaraz po powrocie będę pakował się na Słowację, na Pohodę. Nie byłem też świadomy, że pokocham ich festiwal, ale o tym w kolejnym odcinku ;).

Opek 2011 cz.3

1
Dzisiaj będzie raczej mniej openerowo, ale też fajnie :D. Na pierwszym zdjeciu randomowi ludzie, którzy zapozowali spontanicznie, kiedy wyciągnąłem aparat. Duży plus :). Chciałem napisać, że troszkę niewygodnie się zrobiło w Gdyni przez remont dworca, ale okej, przeżyjemy i za rok będzie ładniej.
2
SKMki są strasznie popularne w Trójmieście. Dla chętnych były opaski openerowe (za dopłatą), które robiły za bilet podczas openera. Nie wiem ile kosztowały, ale znając AlterArt to był to drogi ficzer.
3
Gdynia to bardzo fajne miasto. Całkiem schludnie tam mają, trolejbusy, ładna muzyczka z głośników na światłach, świetne naleśniki. Była okazja, żeby to wszystko pooglądać, bo do 16 a nawet dłużej na openerze nie ma co robić (nie licząc picia, spania i prysznica).
4
Cała hipsteriada przybywa więc co mini centrum handlowego „Batory”, w którym są dobre lody, płatna toaleta i ochroniarz, który na widok tego, że robię zdjęcia podszedł i powiedział „PLIS NO FOTO HIR”. Posłuchałem go :D. Oczywiście kiedy zaczął padać deszcz to wszystkie pelerynki, kalosze i podobne rzeczy przeciwdeszczowe zostały natychmiast wykupione.
5
A koło CH był ciekawy blok.
6
Były też odwiedziny u Babci M. która była bardzo gościnna i miła. Były ciastka i truskawki! Pozdrawiamy!
7
Później powrót na pole namiotowe i zdjecia wielu japek, których pewnie tu nie pokaże ;). Koncerty, deszcz i inne takie. Do następnego wpisu 😉

Opek 2011 cz.2

1
Poprzednie zdjęcia były krótkim wstępem do openerowej relacji. Kolejny wpis uzupełniam dopiero teraz, ponieważ nie miałem dostępu do neta ;). Wybrałem się, na spontanie, na słowacki festiwal – Bażant Pohoda (ale o nim i porównaniu go do openera znacznie później).
Wracając do naszego polskiego hajnekena – na teren festu przybyłem dosyć wcześnie w środę. Było jeszcze zamknięte, wszyscy chillowali pod drzewkami, popijając piwko, robiąc sobie kanapki, słuchając muzyki i nie tylko. Sympatycznie.

Wejscie na pole otwarto jakoś koło 11. Wszystkie hypstery rzuciły się jak szalone po opaski.
3


4
Ładna publiczność przybywa na tego openera. Po opaskowaniu przyszedł czas na namioty, ogarnięcie się po podróży etc. Co ciekawe, w tym roku pole namiotowe było znacznie większe i nie otrzymaliśmy żadnych wskazówek typu „ciaśnieciaśniej te namioty”. Mieliśmy sporo miejsca, a dojście w nocy do swojego „mieszkanka” nie wymagało skakania pomiędzy linkami, śledziami itp. Dodatkowym smaczkiem były darmowe prysznice z niekończącą się ciepłą wodą. Znajdowały się one na polu C (czyli daleko). Większość o tym nie wiedziała i korzystała z podobnych, ale płatnych po 3zł. Nie do końca ma to sens, no ale przecież to opener. Środowa pogoda prawie za milion dolców, więc zgodnie z tradycją wybraliśmy się na plażę
5
Ból stóp to jeden z headlinerów tej edycji. Plażę tego dnia odwiedziłem chyba 3 razy. A na całym wyjeździe zrobiłem milion kilometrów pieszo. Dosłownie.
6
Plaża w wydaniu 2011 to jedno słowo – chillout. Ktoś wie jaka była woda?
7


8
Ładna publiczność.
9
Ładny piasek
10 Romantyczne kizimizi
11
Mniej romantycznie. ProTip #1 – nie kupujcie wódki o nazwie vodka.pl. TO JEST DRAMAT. ProTip #2 – blokersi z Gdyni wolą Arkę Gdynia, a nie Lechię Gdańsk, pamiętaj o tym.
12


13
Następnie przyszedł czas na spanie (jak zwykle gdzieś nad ranem). Jak później się okazało, środa była najlepszym pogodowo dniem (i co z tego?). Deszcz i tak miał swój urok na koncertach :).

Opek 2011 wstęp

1
2
3
4
5
6
7

Czyli wstęp do openera, droga DO. Bardzo przyjemna :), pozdrawiam współtowarzyszy, dowcipy, piosenki i kanapki.
Jutro dopisze kilka słów, bo już późno…