Filmowy kadr – 31/365
No i mamy dokładnie 31 wpisów. Pełny miesiąc zamknięty i zaczynam kolejny!
Słówko na podsumowanie.
Co można napisać po miesiącu? Przede wszystkim to, że każdemu polecam postawienie sobie podobnego zadania. Codziennie zrobić coś regularnie, bez wymówek, bez względu na wszystko. Nawet ciężko opisać jak takie postanowienie trenuje charakter, ale o tym w innym wpisie.
Każdego dnia brałem ze sobą aparat. Do pracy, w delegacje, na spotkania, do Warszawy, do Częstochowy, na wieś, w góry, do sklepu i cholera wie gdzie jeszcze. Czy mróz, słońce czy smog. Wielokrotnie mi ten aparat przeszkadzał, a ja się zniechęcałem, kilka razy zapomniałem karty pamięci i musiałem się wracać. Pilnować naładowanej baterii (aktualnie od 2 dni nie mogę znaleźć ładowarki). Uważać, żeby go gdzieś nie upuścić. Największy plus jest taki, że na wiele rzeczy patrzę inaczej. Droga do pracy pomimo, że codziennie niemal taka sama, stała się ciekawsza, oczy szukają kadrów, ciekawego światła, głowa myśli o ustawieniach (wszystkie fotki na manualu).
Większość dnia spędzam w biurze, co dodatkowo utrudnia zadanie, szczególnie gdy nadal po 16 jest dosyć ciemno. Cały czas trzeba być czujnym. Tak samo było dzisiaj, kiedy w drodze z pracy wysiadłem na przystanku, aby pójść do sklepu (z grami :D). Po powrocie zauważyłem tego mężczyznę. Chwilę później stał już zupełnie inaczej i był tylko kolejnym gościem czekającym na tramwaj, a na blogu mogłoby pojawić się zupełnie inne zdjęcie.