Na drodze w Egipcie


Wybierając kierunek tej podróży miałem trochę wątpliwości i nie wiedziałem czego się spodziewać. Plan był taki żeby zobaczyć jak najwięcej, ale też złapać oddech i skorzystać z uroków pogody.
Co ciekawe, był to chyba mój pierwszy wyjazd bez aparatu. Tak, bajej bez aparatu. Kilka tygodni wcześniej pożegnałem swojego Canona 50D. Brak własnego pstrykadełka spowodował, że musiałem korzystać z pożyczonego, a to w konsekwencji przełożyło się na mniejszą, niż zwykle, ilość zdjęć. Na szczęście mimo to, mam sporo ciekawych kadrów.
Do rzeczy. Dzisiejszy wpis jest o tym co zauważa się niemal od razu – jak Ci ludzie jeżdżą samochodami. Każdy gdzieś tam o tym słyszał, coś znajomy opowiadał, a kiedyś widziałeś na discovery itd. Nie, to trzeba przeżyć i wsiąść do takiego samochodu. Polecam taksówkę.


Dwupasmowa droga? NOPE. Pasów ruchu jest tyle ile zmieści się samochodów, albo jeszcze o jeden więcej gdzieś na poboczu.
Sygnalizacja świetlna? NOPE. Jedziemy, bo trzeba jechać, nie zatrzymujemy się na czerwonym, przecież wszyscy jadą. Przecież nas widzą. Najwyżej użyję klaksonu.
Jazda prawą stroną drogi? NOPE. Zapomniałeś czegoś i musisz wrócić? Nie ma sprawy, możesz jechać tym samym pasem co wcześniej, wszyscy Cię widzą. Nie ma problemu, że jedziesz pod prąd, poważnie.
Do tego typu kwiatków dochodzi ciągłe trąbienie i mruganie światłami (niczym dyskoteka) na każdą okazję – uważaj bo jadę, uważaj bo Cię omijam, uważaj, bo wjeżdżam na skrzyżowanie, o mój znajomy, o dawno nie trąbiłem. O dziwo to działa, ale kiedy przyglądasz się samochodom dokładniej widzisz, że na drodze ciężko o pojazd, którego karoseria nie jest porysowana. Nie mówię tutaj o rysach po wózku z tesco, a zdartym lakierze, który pokazuje jak ciasno bywa na drodze.



Punktem kulminacyjnym był nocny przejazd z taksówkarzem, po pustej drodze, czarniejszej niż smoła, ze stałą prędkością 120 km/h, bez włączonych świateł. Nie wiem o co chodzi. Może ktoś zna wytłumaczenie? Wspomnę tylko, że droga nie posiadała absolutnie żadnego dodatkowego oświetlenia, oznakowania czy namalowanych pasów. Nie wiem, czy kierowca miał wrodzony noktowizor, ale byłem pełen podziwu, dla jego pewności podczas jazdy, bo pobocze nie wyglądało najlepiej. Turboprzejazd w prosto w ciemność z arabską muzyką w tle. Takich emocji nie daje żaden rollercoaster.


W Kairze na drodze dzieje się tyle, że nie potrafię tego opisać. Jeden wielki chaos, ale piękny. Każdy coś załatwia. Ludzie stoją na poboczu i na coś czekają. Co chwile zatrzymuje się jakiś bus i zgarnia kolejną osobę. Trąbienie nie ustaje. Nikt nie słyszał o przejściach dla pieszych, każdy kto chce się dostać na drugą stronę jezdni pakuje się pomiędzy setki samochodów. Jazda samochodem w Egipcie daje mnóstwo wrażeń. Polecam każdemu.

PS W ramach ciekawostki, którą przekazał kierowca taksówki, fabrycznie nowy samochód można dostać już za 5000 USD.

Off Festival 2012 – 2.08

1


Pojechałem na Off Festival w Katowicach, po raz trzeci. Tym razem dzięki New Anthem dostałem akredytację i photopass dzięki czemu mogłem fotografować do woli :). Cała impreza poprzedzona była koncertami w Centrum Kultury i klubie Hipnoza. Właśnie z tego dnia pochodzą zdjęcia. Dla ciekawskich wrzucę też linki muzyką fotografowanych artystów :).



2

Na powyższch zdjęciach gra Alva Noto, którego koncert przysporzył mi wiele problemów przy robieniu zdjęć – twarz muzyka oświetlona wyłącznie laptopem.

Alva Noto – Module 7


3


4


5


6


7


8


Sound Bombing zafundował BNNT.


9


10


11


12


13


14


Matthew Herbert i jego płyta One Pig, która ukazuje życie świni (!) od urodzenia do dania na talerzu. Był nawet kucharz, który gotował w czasie koncertu ;).

Matthew Herbert – August 2010


15_16


18


19


20


21


22


23


24


25


26


27_28


29_30


31


Kolejny występ to Sleep Party People, którzy po prostu zaczarowali. Wystarczy posłuchać

Sleep Party People – I’m Not Human At All
Sleep Party People – Chin


Później zagrał jeszcze Nils Frahm z Peterem Broderickiem, ale nie mam żadnej fotki, po prostu odpłynąłem ;).


Pozostały jeszcze 3 dni zdjęć, będzie tego sporo.

3

3
Spodziewaliście się relacji OFFowej? Nie ma. Byłem, ale w sumie nie mam co wrzucić. Gratis zdjęcie, które bardzo lubię. Zrobione na Pohodzie 🙂

Pohoda festiwal 2011 cz.1

1
Dzień dobry Słowacjo! Jedziemy na Pohodę.
Pomysł na wyjazd równo tydzien po openerze był czystym spontanem. Maciek tylko powiedział – masz 5min na zdecydowanie się czy jedziesz czy nie. No i powiedziałem sakramentalne TAK ;). Najpierw autobusem do Bielska-Białej, a później wesołą ekipą samochodem do Trenczyna na Słowacji…
2
3 drzwiową Toyotą Yaris w 5 osób, każdy z plecakiem/walizką, śpiworem, karimatą, do tego bagaże podręczne i 3 namioty. Ale co się nie da, jak się da. Słowo o pogodzie – było ciepło, momentami ZA CIEPŁO, gorąco.
3
Wpisy bedą raczej opisywać co tam ciekawego na pohodzie i jak to się ma do openera. Zaczynamy od parkingu, można kupić osobny bilecik dla samochodu, na miejscu dostajemy nalepke na szybę i gotowe, możemy wjeżdżać, wyjeżdzać ile chcemy (ale w sumie nie ma po co). Na openerze płacimy za każdym razem kiedy wjeżdżamy na parking. Miejsca sporo, wszystko ładnie poukładane, w sumie nic ciekawego.
4
pole namiotowe po dwóch stronach festiwalu, bez spiny kto gdzie rozbija namiot, bez ludzi, którzy by nam mowili gdzie mamy postawić nasze domki. Masz ochotę rozbić się koło toitoia o 8 rano, kiedy wszyscy zajmują miejsce z przeciwnej strony? Proszę bardzo. Nawet książeczka festiwalowa przypomina o zachowaniu większych odstępów dla bezpieczeństwa przy ewakuacji :).
5
Ludzie na festiwalu są inni niż na ołpenerze. Tacy ciut bardziej wyluzowani. W czasię gorąca pomykają w strojach kąpielowych. Mało hipsterów. Jak powiedział nam jeden Słowak, ludzie przyjeżdżają tu po prostu dla pohody, dla zabawy, klimatu, a nie tylko na koncerty.
7
8
Piłeczką do celu i ktoś ląduje w wodzie. Chętnych na rzucanie i wpadanie nigdy nie brakowało.
9
Atrakcji jest sporo, za chwilkę o nich 😉
10
Temperatura czasami dokuczała, ale na środku festiwalu była spora dmuchawa i maszynka do bryzy widoczna na zdjęciu. Do tego wiatrak robił zdjęcia ludziom z rozdmuchanymi japkami, a kolesie w zamian rozdawali gumy do żucia ;). Poza tym beczkowozów (nowocześniejszych niż ten na focie ;D) z zimną, darmową pitną wodą bez ograniczeń. Nie do pomyślenia na openerze. (0,5l – 3zł na terenie openera). Strażacy polewający publikę wodą, ludzie z pistoletami na wodę. Wolonatriusze rozdający wodę na koncertach każdemu chętnemu (muszę dodawać, że za darmo?). Puste namioty, do cienia, albo schronienia się przed deszczem. Cud, miód malina.
10
I taka jeszcze krótka relacja, którą pisałem kilku osobom na facebooku
Możesz pić co chcesz i gdzie chcesz (byle bylo przelane do plastiku albo kartonu, puszki), nie jest dziwne kiedy ktos pod barierkami ładuje wódeczke z kolegami, aparat jaki chcesz, gdzie chcesz, byle bez flasha na koncertach, dużo scen, na kazdej sie cos dzieje. Masa atrakcji od jakichs popierdółek jak piłkarzyki, pingpong, bilard przez piłkę wodną, przeróżne dmuchańce, wesołe miasteczko, autodromy, frisbee, nowoczesne szczudla, latanie zdalnie sterowanymi samolocikami i cholera wie co jeszcze. Oczywiście większośc z tych rzeczy darmowa (poza karuzelami). Darmowe ciepłe prysznice, dużo miejsca na polu. Różne światełka dookoła, kolorowe flagi, pole słoneczników na środku festynu (do ktorego mozna wejsc ♥). Pijalnie herbat na dywanach z opcja pykania fajki wodnej. Wszystko jest tam mega ładne. Nawet sa toalety z cermaicznymi kibelkami dla Twojej wygody zamiast plastikowych tojków (chociaz te tez są, ale nawet niektore tojki MAJĄ ŚWIATEŁKA hehe). Płaci się w ojro, a nie jakimiś kuponami czy kartami. Dzięki temu zróżnicowanie cen jest spore. Często żarcie na gramy (nic nie pobije 100g bramboraka za 0,70 ojro). Możesz kupić sobie np wino (np litr za 4 ojro), plastkowe kieliszki tez dostaniesz, albo kompot i inne takie. Rano na polu namiotowym orkiestra jeździ na pace zabytkowego samochodu i przygrywa muzyke w stylu lat 20-30 coby wszystkich obudzić. Na niektorych scenach są trybuny żeby wszystko widzieć. Przeróżne namioty np jeden pełen gier planszowych, inny uczący myć zęby (szczoteczka gratis od nich), inny gdzie instruktor uczy tańczyć, jakies drinkbary, drinki i inne cuda. Możliwość kupienia świezych owoców i warzyw. Codziennie zajecia z jogi/relaksu dla chetnych (za friko oczywiscie). Wszedzie dookoła jarają trawkę i nikt na to nie zwraca uwagi. Darmowe wifi niemal wszędzie, a nie tylko w jakichs wybranych punktach jak na opku. Ludzie na koncertach tak stoja ze prawie zawsze mozna stac niemal pod samymi barierkami. Najgorsza czesc to publika, ktora slabo sie bawi (chociaz na dubstepach i drum n bassach wiksowali i to zdrowo) i czesto klaszcza i gwizdza w najmniej odpowiednim momencie, ale idzie to przezyc. Pole do frisbee z instruktażem też było. Można rano witać słonko, bo jest taki punkt w programie codziennie, a dla każdego kto przywitał słonko – kawa gratis! Potrzebujesz wrzątku? Idziesz na stoisko Zanussi tam w ramach pokazu sprzętu dostaniesz, a może i t-shirta Ci wyprasują. Tam sie nie da nudzic i rozkminiac co robic np do 16.

Zerkam jeszcze do festiwalowej książeczki, co tam ciekawego, darmowe kartki pocztowe w formacie A4 od słowackiej poczty, zorbing, chodzenie po linie, trampoliny bungee, wystawy fotografii (a nie jakaś książeczka za 100zł ;p), mnóstwo zabaw dla dzieci, których nie chce mi sie przepisywac. Zbierz 0,5m plastikowych kubków, a dostaniesz 0,5l piwa. Darmowe kafejki internetowe. Na prakingu mycie okien i odkurzanie samochodów. Zanussi oferuje jeszcze chłodziarki i zamrażarki, gdzie możesz zostawić jedzenie, mikrofalówki, a może chcesz zmierzyć radioaktywność swojego ciała? Też można. Do tego rowerowe taksówki na terenie festiwalu i mnóstwo innych. Ciężko to opisać, trzeba pojechać!

Zobaczymy co mi jeszcze przyjdzie do głowy w następnych wpisach 😉

Opek 2011 cz.3

1
Dzisiaj będzie raczej mniej openerowo, ale też fajnie :D. Na pierwszym zdjeciu randomowi ludzie, którzy zapozowali spontanicznie, kiedy wyciągnąłem aparat. Duży plus :). Chciałem napisać, że troszkę niewygodnie się zrobiło w Gdyni przez remont dworca, ale okej, przeżyjemy i za rok będzie ładniej.
2
SKMki są strasznie popularne w Trójmieście. Dla chętnych były opaski openerowe (za dopłatą), które robiły za bilet podczas openera. Nie wiem ile kosztowały, ale znając AlterArt to był to drogi ficzer.
3
Gdynia to bardzo fajne miasto. Całkiem schludnie tam mają, trolejbusy, ładna muzyczka z głośników na światłach, świetne naleśniki. Była okazja, żeby to wszystko pooglądać, bo do 16 a nawet dłużej na openerze nie ma co robić (nie licząc picia, spania i prysznica).
4
Cała hipsteriada przybywa więc co mini centrum handlowego „Batory”, w którym są dobre lody, płatna toaleta i ochroniarz, który na widok tego, że robię zdjęcia podszedł i powiedział „PLIS NO FOTO HIR”. Posłuchałem go :D. Oczywiście kiedy zaczął padać deszcz to wszystkie pelerynki, kalosze i podobne rzeczy przeciwdeszczowe zostały natychmiast wykupione.
5
A koło CH był ciekawy blok.
6
Były też odwiedziny u Babci M. która była bardzo gościnna i miła. Były ciastka i truskawki! Pozdrawiamy!
7
Później powrót na pole namiotowe i zdjecia wielu japek, których pewnie tu nie pokaże ;). Koncerty, deszcz i inne takie. Do następnego wpisu 😉

Opek 2011 wstęp

1
2
3
4
5
6
7

Czyli wstęp do openera, droga DO. Bardzo przyjemna :), pozdrawiam współtowarzyszy, dowcipy, piosenki i kanapki.
Jutro dopisze kilka słów, bo już późno…